Dzisiaj po raz pierwszy od początku miesiąca nie spędzam dnia na plaży. Powód? Sztorm, deszcz i bardzo silny wiatr do brzegu, które uniemożliwiły otwarcie centrum sportów wodnych. Podejrzewałam, że przy tak kiepskiej prognozie raczej nie wychylę nosa z domu. A tymczasem spotkała mnie miła niespodzianka. Około południa słońca wyjrzało zza chmur, deszcz przestał padać. Doskonała okazja do joggingu wzdłuż plaży! Po godzinie biegu czułam się zmęczona, ale był to niewątpliwie pozytywny typ zmęczenia. Gdy wróciłam do mieszkania, przy bramie czekała już Sofi. Bardzo polubiłam psa właściciela i gdy tylko mam chwilę, zabieram ją na krótkie spacery. A oto i ona:



Od samego rana przychodziły mi na myśl różne utwory muzyczne odnoszące się do dzisiejszej aury. I tak, gdy obudziłam się - zauważyłam, że sufit przecieka w jednym miejscu. Położyłam na podłodze garnek - tak aby krople wpadały do niego. Tak jak w videoklipie zespołu Outcast "Ms Jackson" ( z tą różnicą, że tam sufit przeciekał na niemalże całej powierzchni). Gdy rozwieszałam pranie wiał bardzo silny wiatr, a powietrze było wciąż przesycone wilgocią po nocnej ulewie. Wówczas zaświtało mi "After the rain" Erica Satie. Jutro czas wrócić do pracy - może będzie padać ... Wtedy zanucę "I'm singing in the rain".
Październikowy deszcz rodyjski jest wciąż ciepły w porównaniu do jesiennego w Polsce. Wystarczy kurtka przeciwdeszczowa i można spacerować przy mniej korzystnej pogodzie. A tak prezentowała się dzisiejsza aura:
 |
palmy na tle październikowych chmur |
 |
po deszczu wiatr był wyjątkowo silny |
 |
wzburzone Morze Sródziemne |