środa, 27 listopada 2013

Powrót do Polski i moje małe podsumowanie rodyjskiej przygody



Wkrótce mija trzeci tydzień odkąd wróciłam z Rodos do Polski. Obecnie spędzam dużo czasu z rodziną i przyjaciółmi. Ochłonęłam, nabrałam dystansu do wydarzeń, które miały miejsce na greckiej wyspie. Zastanawiam się nad nowymi wyzwaniami i szansami. Otwarcie jednak przyznaję, że moja rodyjska przygoda dobiega końca. Podsumowując czas, jaki spędziłam na wyspie – było to łącznie 21 miesięcy ( czyli prawie 2 lata) na przestrzeni od 2006 do końca 2013 roku. Nie boję się powiedzieć, że miejsce to jest moim drugim domem. Jednak tak długi okres spędzony poza granicami własnego kraju, pozwala również na dostrzeżenie nie tylko pozytywnych, ale też negatywnych aspektów funkcjonowania w innej rzeczywistości kulturowej. Myślę, że zarys informacji, które tu przedstawię, może przydać się osobom planującym długoterminowe wyjazdy do Grecji wyspiarskiej.



  1. JĘZYK GRECKI

Trudny. Zarówno nauka rozpoznawania greckich liter, jak i rozumienia podstawowych wyrażeń dnia codziennego trwa długo. Po pewnym czasie zaczynamy jednak posługiwać się coraz swobodniej słowami kalimera, giasu, efkaristo, parakalo… gdy tylko przebywa się wśród Greków, często można usłyszeć słowa powitania, takie jak: Ti kanis? Ola kala… Im więcej rozumiemy, tym łatwiej jest budować osobisty słownik wyrazów greckich i starać się porozumiewać z miejscową ludnością. Osobiście potrafię rozmawiać po grecku w prostych sytuacjach, takich jak zapytanie o drogę, godzinę, cenę, samopoczucie… ale to wszystko. Więcej rozumiem, aniżeli potrafię wyrazić. Myślę jednak, że nauka języka greckiego zależy od osobistych zdolności. Znam Polkę, która po kilku latach na Rodos, posługuje się greckim tak sprawnie, jakby był on jej językiem ojczystym. Ważna jest tu również motywacja. Polka, o której mowa, jest związana z Grekiem, są rodzicami małej Kasi i prowadzą pizzerię. Gdy wiąże się całe swoje życie z Grecją, istotne jest aby porozumiewać się swobodnie z mieszkańcami Hellady. 





  1. GRECY A PRZEDSTAWICIELE INNYCH NACJI

Na ten temat mogłaby powstać niejedna publikacja. Trudno ograniczyć się do kilku zdań, ale spróbuję zawrzeć w nich to, co najistotniejsze. Grecy mieszkający na wyspach żyją głównie z turystyki. Dlatego zależy im, aby przyjezdni, spędzający tam swoje wakacje, byli zadowoleni. Uśmiechnięci, pozytywnie nastawieni do życia, przyjaźni – takie sprawiają pierwsze wrażenie. Jeśli mielibyśmy zagłębić się nieco bardziej w naturę statystycznego Greka, sprawa nieco się komplikuje. „Obcy” są witani i przyjmowani z uśmiechem między innymi dlatego, że stanowią źródło dochodu. Co się jednak dzieje, gdy ten „obcy” postanawia osiedlić się na wyspie na stałe?  To zależy od jego statusu i oczekiwań. Jeśli posiada kapitał, który chciałby ulokować na przykład w nieruchomości – świetnie! Na Greckich wyspach jest wiele ofert sprzedaży mieszkań, domów, ziemi… W zależności od zasobności naszego portfela, możemy wybrać dla siebie coś odpowiedniego.  Na Rodos w domy inwestują przede wszystkim Anglicy oraz Niemcy. Przykładowo miejscowość Lahania jest typową wioską osadniczą przybyszy z krajów należących do Wspólnoty Europejskiej. Przedstawiciele tych zbiorowości są przyjmowani otwarcie, gdyż upatruje się w nich wciąż źródło zysku. Natomiast chociażby Albańczycy, którzy osiedlają się w rodyjskich wioskach na stałe, w domach mieszkają po kilkanaście osób i wykonują przede wszystkim prace fizyczne, nie są mile widziani przez Greków. Albańczycy podejmują się zajęć takich jak sprzątanie, budowa i remont domów, dróg czy też hoteli za pensje znacznie niższe od tych, za jakie zgodziliby się pracować lokalni mieszkańcy wyspy. Ponadto często słyszy się o kradzieżach i rozbojach dokonywanych przez przedstawicieli tej właśnie nacji. Nie chciałabym operować stereotypami, ale opinie Greków o Albańczykach, z jakimi się spotkałam, świadczą o bardzo chłodnym nastawieniu tych pierwszych do drugich. Mamy jeszcze trzecią, bardzo liczną zbiorowość „tych obcych” przybywających co roku, w okresie letnim na Rodos. A należą do nich pracownicy hotelowi z innych krajów niż Grecja: animatorzy, kelnerzy, kucharze, rezydenci, osoby sprzątające, recepcjoniści… Jeśli są oni zatrudniani bezpośrednio przez greckiego pracodawcę to niezbyt wiele praw im przysługuje. Niestety. Obecnie Grecy gustują się w używaniu słowa „kryzys” do zaoszczędzania na wszelkich wydatkach, w tym pensjach pracowników. Znam przypadki, gdzie przez cały sezon pracownicy ci nie otrzymywali wynagrodzenia. To nie są pojedyncze sprawy. We wrześniu strajkowali pracownicy jednego z hoteli sieci mitsis. Wszyscy żądali natychmiastowych wypłat. Zostali zwolnieni…

Nie mówię, że tak zawsze jest w każdym przypadku. Ale lepiej mieć się na baczności.

Gdy jesteśmy przybyszem „ z zewnątrz” który próbuje otworzyć własny interes, czeka na nas wiele biurokratycznych niespodzianek. Niestety również nieprzyjemnych. A w urzędach panie popijają frappe i pracują do godziny 14.00. Załatwienie spraw administracyjnych nie jest niemożliwe, ale długotrwałe. Z jednej strony stawiane są wysokie wymagania, z drugiej nie są one jasno określone. Chociażby informacja o aukcjach. Jeżeli chcemy wydzierżawić miejsce na własny interes, odbywa się legalna aukcja. Ale kiedy? Tego nie wie nikt.  Jeśli zna się odpowiednie osoby, one poinformują. Oczywiście nic za darmo. W końcu „ten obcy” ma pieniądze i jest w stanie zapłacić. I wyczuwają to nie tylko urzędnicy, ale wszyscy którzy mają wpływ na powodzenie w interesach naszego przybysza. Im wszak należy się więcej niż urzędnikom…



  1. SIGA SIGA czyli grecki lifestyle

Odpowiednikiem hiszpańskiego manana jest greckie siga siga. Oznacza to nic innego jak „co masz zrobić dzisiaj, możesz równie dobrze zrobić jutro”. Poranek nie należy do udanych jeśli nie rozpocznie się go z zimną frappe w ręku. Idąc do pracy, w pracy, w czasie przerwy. Frappe jest atrybutem greckiego stylu życia. Można doszukiwać się w niej metafory zadowolenia, doceniania prostych przyjemności. Nie ukrywam, że jest to zaraźliwe. Po kilku miesiącach, gdy wyruszałam do pracy na rowerze, zatrzymywałam się w pobliskiej kafeterii aby zamówić frappe. Później słuchawki na uszy – ulubiona muzyka,  w jednej ręce kawa, drugą prowadziłam swój pojazd i tym sposobem początek dnia był znacznie przyjemniejszy. Kiedyś zatrzymał mnie znajomy Anglik i stwierdził, że gdy widzi mnie tak jadącą do pracy nie ma wątpliwości, że stałam się Greczynką.

Greckie siga siga jest całkiem przyjemne gdy sami je stosujemy. Jeśli jednak mamy do załatwienia jakąś ważną sprawę i to możliwie jak najszybciej – nie ma nic bardziej irytującego jak pani w urzędzie, która nakazuje nam cierpliwie czekać, gdyż musi dokończyć swoją frappe. Siga siga to w dosłownym tłumaczeniu powoli powoli. Na wszystko jest czas, a na pewno musi się znaleźć czas na zabawę i przyjemności. O tak! Grecy uwielbiają organizować festyny, przyjęcia, imprezy. Znajdują milion powodów ku temu aby wspólnie zasiąść przy stole, debatować, zajadać pyszną musakę, gemista, suflaki, popijając retsiną. Festyny to doskonała okazja aby się pokazać, potańczyć do rytmów buzuki i pochwalić sukcesami swoimi i swojej rodziny. Podczas festynów młode dziewczyny prezentują swoje wdzięki młodzieńcom ze swoich wiosek. Kreacje, w które są przywdziane są nieraz karykaturalne – wysokie buty, ostry makijaż, spódniczki mini lub wręcz przeciwnie – długie, balowe suknie. Panowie wówczas wybierają kandydatki na żony. Tak, bo wiążą się z kobietami z wyspy. Rzadko kiedy wdają się w poważne relacje z kobietami innych nacji. Co innego przelotne romanse. Niestety wyspiarscy Grecy wystawieni są na wiele pokus. Turystki marzą o przeżyciu gorącego romansu z temperamentnym Grekiem, a oni zdradzają swoje żony na potęgę. W końcu jak tu się oprzeć przyjemności? Życie nocne podczas sezonu letniego na Rodos tętni. Można odszukać wiele miejsc, aby się wybawić do białego rana. Należy uważać na pijanych kierowców, gdyż kontrola policyjna jest znikoma. 





  1. KORZYSTANIE Z UROKÓW WYSPY – relaks w otoczeniu morza i gór

Przyroda na Rodos jest niesamowita. Każdego dnia rano można uprawiać jogging. Moją ulubioną trasą była droga wzdłuż morza w miejscowości Kiotari. Gdy biegłam, spotykałam innych miłośników porannego joggingu. Kalimera, good morning – każdy serdecznie się pozdrawia. Gdy mijałam restaurację rybną Stefanos – właściciel zawsze do mnie machał na powitanie. Tak rozpoczęty dzień – w zgodzie z naturą, z mieszkańcami wyspy, na sportowo – od razu zapowiadał się dobrze. Różnorodność fauny i flory, przepiękne wschody i zachody słońca, bliskość morza powodują wzrost endorfin w organizmie. Od razu chce się działać, od razu chce się żyć!


 Rodos określane jest jako wyspa słońca i faktycznie niewiele było deszczowych dni podczas mojego pobytu. Gdy jednak zbiera się na sztorm – może okazać się on bardzo groźny w skutkach. Kilka dni temu przez Rodos przeszła istna nawałnica. Zginęły trzy osoby, jedna uznana jest wciąż za zaginioną. Zniszczonych zostało wiele dróg, zalane wodą były również domy. Gdy na Rodos szaleje burza, trzeba mieć się na baczności.


Po powrocie do domu, przyjaciółka sprezentowała mi książkę „Egejskie marzenie” autorstwa Daria Ciriello. Jest to relacja z faktycznych wydarzeń z życia amerykańskiego małżeństwa, które postanowiło przenieść się na stałe z Kalifornii na grecką wyspę Skopelos. Czytam z wielką ciekawością i co chwilę odkrywam podobieństwo moich spostrzeżeń z opiniami autora książki. Moja rodyjska przygoda przechodzi do historii...


9 komentarzy:

  1. Dzięki za post. I co to znaczy "Moja rodyjska przygoda przechodzi do historii"? Już staczy? :)

    OdpowiedzUsuń
  2. hej Yulia :) mam nadzieję, że u Ciebie wszystko w porządku. W przyszłym roku wracasz na Rodos? Mnie na razie starczy ;) ale nie kończę z podróżowaniem. Czas na poznawanie nowych miejsc, ludzi i kultur. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Szkoda, że to koniec : ( Miło jest spotkać w sieci kogoś kto ma chęci i ma o czym opowiadać. U Ciebie tak było. Jeśli wyjedziesz gdzieś znowu to też pisz :) I daj znać jakbyś w przyszłym sezonie uczyła w jakiejś szkole windsurfingu :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj... Nie wiedzialam, ze wrocilas do Polski? Gdzie teraz osiadlas? Tesknisz ?

    OdpowiedzUsuń
  5. cześć Justa :)
    nie wróciłam do Polski... mieszkam teraz na Majorce!! Już 1.5 roku :)
    ściskam mocno!

    OdpowiedzUsuń
  6. Właśnie niedawno wróciłam z wakacji w Grecji. Byłam w wielu miejscach, ale na Rodos niestety nie. Zapraszam, jeżeli jesteś zainteresowana. World is beautiful. Grecki język, rzeczywiście jest dość specyficzny, a Grecy jeszcze do tego słabo znają angielski. Podczas mojego pobytu usłyszałam, że witają się słowem podobnym w brzmieniu do "karimata". Wchodząc, więc do sklepu mówię "karimata", a sprzedawczyni patrzy się na mnie dziwnie, mówię więc "good morning", a ona aaa "kalimera". Grecy, rzeczywiście dużo czasu spędzają w kawiarniach,co udało mi się zaobserwować. Swojej sjesty przestrzegają także bardzo restryktywnie. Jak o godzinie 15.00 grałam z koleżanką w siatkówkę na terenie campingu, podszedł do mnie Grek i powiedział, że podczas sjesty nie wolno grać w piłkę. No, nakaz odpoczynku.

    OdpowiedzUsuń
  7. Właśnie niedawno wróciłam z wakacji w Grecji. Byłam w wielu miejscach, ale na Rodos niestety nie. Zapraszam, jeżeli jesteś zainteresowana. World is beautiful. Grecki język, rzeczywiście jest dość specyficzny, a Grecy jeszcze do tego słabo znają angielski. Podczas mojego pobytu usłyszałam, że witają się słowem podobnym w brzmieniu do "karimata". Wchodząc, więc do sklepu mówię "karimata", a sprzedawczyni patrzy się na mnie dziwnie, mówię więc "good morning", a ona aaa "kalimera". Grecy, rzeczywiście dużo czasu spędzają w kawiarniach,co udało mi się zaobserwować. Swojej sjesty przestrzegają także bardzo restryktywnie. Jak o godzinie 15.00 grałam z koleżanką w siatkówkę na terenie campingu, podszedł do mnie Grek i powiedział, że podczas sjesty nie wolno grać w piłkę. No, nakaz odpoczynku.

    OdpowiedzUsuń
  8. Uwielbiam Rodos to wspaniała wyspa.

    Ja w planach mam podróże z aventure24, zapowiada się egzotycznie i ciekawie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetna relacja i zdjęcia. :)

    OdpowiedzUsuń