czwartek, 29 sierpnia 2013

Festiwal w Kiotari

O festiwalach na wyspie Rodos pisałam już nie raz. Jednak z racji tego, że sama mieszkam w Kiotari, nie omieszkam zdać relację z festiwalu, który odbył się na początku sierpnia w tej miejscowości. Dwa dni świętowania - dwa dni tańców, przysmaków, parady i prezentacji. Wielu Greków z pobliskiego Asklipio, Gennadi oraz Lardos czeka na to święto przez cały rok. Dla starszych ludzi jest to doskonała okazja aby spotkać się ze wszystkimi znajomymi, dla młodych dziewcząt natomiast moment aby zaprezentować się z jak najlepszej strony i wypatrywać wybranka na męża. To nie żart. Już w wielu kilkunastu lat, młode panny rozpoczynają poszukiwania swojego wybranka. A rodzice budują dom. To nie pomyłka. Na wyspie Rodos, w małych miejscowościach, gdy kobieta wychodzi za mąż  - w posagu wnosi wybudowany przez rodziców dom. Rolą mężczyzny jest natomiast wyposażenie tegoż oto domu, a następnie łożenie na utrzymanie rodziny. Opinie na temat tego zwyczaju pozostawiam wam. Z racji tego, że jestem relatywistką kulturową, daleka jestem od wystawiania jakiejkolwiek oceny temu procederowi. Zastanawiać może jedynie fakt, że owa tradycja przetrwała setki lat i wciąż jest kultywowana.


lukumades - przepyszne pączki oblane miodem - nie sposób nie spróbować!


Festiwal w Kiotari organizowany jest z okazji prawosławnego Święta Przemienienia Pańskiego. Aspekt religijny jest tutaj istotny. Wizyta w kapliczce przed biesiadowaniem jest konieczna. Później można już dać się porwać muzyce buzuki i smakowi suflaki. Polecam to wydarzenie ze względu na jego silnie lokalny charakter.

zorba na parkiecie

zgomadzenie przed kaplicą

poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Sierpniowo - intensywnie i aktywnie

Sierpień oznacza pełnię sezonu. Najwięcej turystów, najwyższe temperatury, nieustanne festiwale i spotkania, intensywna praca. I jak tu to wszystko pogodzić? Ktoś kiedyś powiedział, że w życiu nasza wola poddawana jest próbom dwóch rodzajów. Pytanie jak zachowamy się gdy zostajemy sami, a każdy dzień jest podobny do następnego? Co jednak zrobimy gdy życie przynosi nam codziennie wielką porcję nowych wrażeń? To kim jesteśmy i kim będziemy zależy między innymi od sposobów, jakie wybieramy aby poradzić sobie z wyżej wymienionymi sytuacjami. 
Dla mnie sierpień to miesiąc odwiedzin. Przez dwa tygodnie gościła u mnie moja najlepsza przyjaciółka Magda. Przez pierwszych siedem dni mogłam się też cieszyć obecnością mojej mamy. Obecnie odwiedziła mnie znajoma para, która wczoraj zaręczyła się :) Cieszy mnie ogromnie kontakt z bliskimi i chciałabym spędzać z nimi jak najwięcej czasu. Jednak sierpień to również miesiąc najbardziej wzmożonej pracy, która wpływa na znacznie wyższy poziom zmęczenia. Moje rozwiązanie tego problemu - godzinna drzemka wieczorem. A następnie wyjścia i spotkania ze znajomymi. W trakcie pobytu Magdy udało nam się również bardzo aktywnie spędzić moje dwa dni wolne. Pierwszy przeznaczyłyśmy na wycieczkę do Prasonisi i Monolithos. Poniżej zdjęcia z wyjazdu.

Prasonisi


My DOLCE VITA!

Być w pięknym miejscu z fantastyczną osobą - bezcenne!

Zielono mi ;) ... Monolithos

Yuhu, Grecja zdobyta!

Chwila odpoczynku na Monolithos - widok na Morze Egejskie - niesamowity!
Zakosztowałyśmy też rejsu jachtem, który dla Magdy był pierwszym w życiu. Dołączyłyśmy do kilkuosobowej załogi i żeglowałyśmy na południe wyspy. Gdy zatrzymaliśmy się w Plimiri, wszyscy oprócz nas zeszli na ląd aby napić się lokalnego mojito. My zostałyśmy i doświadczałyśmy godzinnej drzemki przy muzyce Manuchao. Niezapomniane chwile. Na pewno nieraz wrócimy do tego miejsca i wspólnie spędzonego czasu wspomnieniami.

widok z rufy na żagle

było cudownie!

szczęsliwa Madzia :*

gdzie stopy poniosą...
Jeśli więc życie przynosi nam wiele możliwości spędzenia aktywnie czasu - korzystajmy z nich. A na odpoczynek jeszcze przyjdzie czas jak to powiedziałby wokalista z WWO.

poniedziałek, 5 sierpnia 2013

ważnych jest kilka tych chwil, tych na które czekamy...

Pożary zostały opanowane i ugaszone. Nad Rodos ponownie czyste, błękitne niebo i nie słychać już huku silników samolotów. W Kiotari trwają przygotowania do festiwalu, który rozpocznie się jutro i potrwa dwa dni. Wszystko powoli wraca do swojego normalnego rytmu. 

Dla mnie jest to czas, na który od dawna czekałam i odliczałam dni do początku sierpnia. Dlaczego? Dwa dni temu odebrałam z lotniska moją mamę i przyjaciółkę. Wciąż nie mogę się nacieszyć ich obecnością i jestem ogromnie szczęśliwa, że znalazły czas i fundusze aby mnie odwiedzić. Kiedy prowadziłam badania nad procesem akulturacji, starałam się odnaleźć odpowiedź na pytanie: czego/kogo emigrantom najbardziej brakuje w kraju społeczeństwa przyjmującego? Najmocniej podkreślanym aspektem była rozłąka z najbliższymi. Nie brakuje nam tak bardzo miejsc, języka czy potraw, ale przede wszystkim możliwości rozmowy i widzenia się na co dzień z osobami, które kochamy, a których przy sobie mieć nie możemy. Nowoczesna technologia pomaga, ale nic nie zastąpi tak zwanego kontaktu "twarzą w twarz". To, co najważniejsze w życiu zaczynamy doceniać jeszcze bardziej, gdy zniknie z naszego pola widzenia. Dlatego właśnie staram się teraz maksymalnie nacieszyć pobytem moich bliskich, gdyż wiem, że gdy wrócą do Polski, nieprędko się znów zobaczymy.

W sobotę po pracy, szybko wskoczyłam w samochód firmowy i pognałam na lotnisko, aby odebrać stamtąd dziewczyny. Radość była niewyobrażalna, gdy w końcu się zobaczyłyśmy. Tego samego wieczoru udałam się z Madzią do shimbas, aby mogła poznać moich znajomych i nocne życie Kiotari.

z Madzią przed wyjściem na imprezę

black&white

W niedzielę pracowałam, więc nie mogłyśmy spędzić zbyt dużo czasu ze sobą. Jednak wieczór miałyśmy w planach przeznaczyć na zwiedzanie miasta Rodos. Udałyśmy się na Stare Miasto. Posiłek w typowej greckiej tawernie, przechadzka średniowiecznymi uliczkami oraz zabawa w latynoskim klubie todo bien... czas spędzony kilkadziesiąt kilometrów od Kiotari nie byłby tak wyjątkowy bez moich najbliższych. Zamierzam więc wciąż chłonąć każdą spędzoną wspólnie z nimi chwilę. Ważne są bowiem te chwile, na które czekamy. A gdy w końcu trwają, czujemy się w pełni szczęśliwi.


lokalne piwko było wyśmienite

Madzia zamówiła danie, którego wygląd przypominał polskie pulpety :) 

około drugiej w nocy byłyśmy już naprawdę zmęczone, ale szczęśliwe że jesteśmy razem