niedziela, 9 czerwca 2013

Pocisk

Muszę się przyznać, że od pewnego czasu przeżywałam perypetie związane z brakiem środku transportu. Niestety, magiczna kometa - skuter od Nataschy, przeszedł na emeryturę i oto zostałam skazana na przemieszczanie się do pracy i z pracy na piechotę. Zawsze można też złapać stopa, ale nigdy nie wiadomo do końca na kogo się trafi, więc moim zdaniem spacer jest o niebo lepszy. Jednak przejście się z mojego mieszkania do pracy trwa ponad pół godziny. Można tak sobie pójść raz, dwa, kilka razy... ale codzienny rytuał bywa męczący. Myślałam zatem nad tym, aby kupić używany skuter. Okazało się jednak, że nie wystarczy uzbierać określoną sumę, ale potrzebna jest cała masa dokumentów. Doszłam więc do wniosku, że może rower byłby też dobrym rozwiązaniem. Gdy odwoziłam Kasię na lotnisko w zeszłym tygodniu, pojechałam też do miasta i znalazłam sklep z jednośladami. Bullet, czyli POCISK, od razu przykuł moją uwagę. Zgrabna dameczka, koszyczek z przodu, światełka - czego chcieć więcej. Nie zastanawiając się długo dokonałam zakupu. Po tygodniu jeżdżenia na pocisku muszę przyznać - uwielbiam to! :) Jest wygodny i droga do pracy zajmuje mi teraz niecałe 10 minut. A wieczorami jeżdżę pociskiem do lokalnego klubu shimbas, aby zobaczyć się ze znajomymi. Nie zamieniłabym go na żaden inny! A oto jak się prezentuje:






2 komentarze:

  1. Uroczy! Nie pogardziłabym takim :) ale to różowe mocowanie zwaliło mnie z nóg! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. To różowe mocowanie dostałam w prezencie, więc nie pogardzę ;)))

    OdpowiedzUsuń