poniedziałek, 17 czerwca 2013

życie na fali

Gdy miałam dziesięć lat ktoś zadał mi pytanie o znaczeniu egzystencjalnym: Co chciałabyś w życiu robić? Zazwyczaj dziewczynki w tym wieku wyszukują różne, typowo kobiece zawody i często padają odpowiedzi: chcę zostać aktorką, piosenkarką, modelką, fryzjerką ... poprawcie mnie jeśli się mylę. Nie chcę operować stereotypami, ale podejrzewam, że rzadko które dziecko mając dziesięć lat precyzyjnie jest w stanie zaprezentować swoje plany na przyszłość. Moje też nie były precyzyjne, ale za to wiedziałam już co lubię robić - co sprawia mi ogromną przyjemność. Odpowiedziałam: Chcę pływać na windsurfingu. Reakcja dorosłego była przewidywalna - ironiczny uśmieszek, po czym kolejne pytanie. - Ale jak chcesz zarabiać na życie? Tutaj też wiedziałam dokładnie co powiedzieć - Pływając na windsurfingu! Uśmieszek stał się jeszcze bardziej ironiczny. Po latach przypomniałam sobie tę sytuację i teraz ja uśmiecham się do siebie. Bo mając dwa tytuły magistra - z zakresu socjologii i prawa - na życie zarabiam właśnie pływając na windsurfingu.

Sport ten odkąd sięgam pamięcią był moją ogromną pasją, zamiłowaniem. Tak wielkim, że mając szesnaście lat zaczęłam trenować formułę windsurfing. Przez trzy lata startowałam w krajowych i międzynarodowych zawodach, po czym uzyskałam uprawnienia instruktorskie. Windsurfingu uczyłam w Polsce, Hiszpanii, Egipcie... ale to właśnie Rodos działa na mnie jak magnez i przyciąga każdego roku. Warunki do pływania na desce z żaglem są tu znakomite. Także jak tylko mam wolną chwilę, wskakuję na moją ukochaną Roberto Ricci i szusuję na falach. Poniżej kilka zdjęć z ostatniej sesji w Kiotari. Gdy pływam, czuję że żyję!














Brak komentarzy:

Prześlij komentarz