poniedziałek, 5 sierpnia 2013

ważnych jest kilka tych chwil, tych na które czekamy...

Pożary zostały opanowane i ugaszone. Nad Rodos ponownie czyste, błękitne niebo i nie słychać już huku silników samolotów. W Kiotari trwają przygotowania do festiwalu, który rozpocznie się jutro i potrwa dwa dni. Wszystko powoli wraca do swojego normalnego rytmu. 

Dla mnie jest to czas, na który od dawna czekałam i odliczałam dni do początku sierpnia. Dlaczego? Dwa dni temu odebrałam z lotniska moją mamę i przyjaciółkę. Wciąż nie mogę się nacieszyć ich obecnością i jestem ogromnie szczęśliwa, że znalazły czas i fundusze aby mnie odwiedzić. Kiedy prowadziłam badania nad procesem akulturacji, starałam się odnaleźć odpowiedź na pytanie: czego/kogo emigrantom najbardziej brakuje w kraju społeczeństwa przyjmującego? Najmocniej podkreślanym aspektem była rozłąka z najbliższymi. Nie brakuje nam tak bardzo miejsc, języka czy potraw, ale przede wszystkim możliwości rozmowy i widzenia się na co dzień z osobami, które kochamy, a których przy sobie mieć nie możemy. Nowoczesna technologia pomaga, ale nic nie zastąpi tak zwanego kontaktu "twarzą w twarz". To, co najważniejsze w życiu zaczynamy doceniać jeszcze bardziej, gdy zniknie z naszego pola widzenia. Dlatego właśnie staram się teraz maksymalnie nacieszyć pobytem moich bliskich, gdyż wiem, że gdy wrócą do Polski, nieprędko się znów zobaczymy.

W sobotę po pracy, szybko wskoczyłam w samochód firmowy i pognałam na lotnisko, aby odebrać stamtąd dziewczyny. Radość była niewyobrażalna, gdy w końcu się zobaczyłyśmy. Tego samego wieczoru udałam się z Madzią do shimbas, aby mogła poznać moich znajomych i nocne życie Kiotari.

z Madzią przed wyjściem na imprezę

black&white

W niedzielę pracowałam, więc nie mogłyśmy spędzić zbyt dużo czasu ze sobą. Jednak wieczór miałyśmy w planach przeznaczyć na zwiedzanie miasta Rodos. Udałyśmy się na Stare Miasto. Posiłek w typowej greckiej tawernie, przechadzka średniowiecznymi uliczkami oraz zabawa w latynoskim klubie todo bien... czas spędzony kilkadziesiąt kilometrów od Kiotari nie byłby tak wyjątkowy bez moich najbliższych. Zamierzam więc wciąż chłonąć każdą spędzoną wspólnie z nimi chwilę. Ważne są bowiem te chwile, na które czekamy. A gdy w końcu trwają, czujemy się w pełni szczęśliwi.


lokalne piwko było wyśmienite

Madzia zamówiła danie, którego wygląd przypominał polskie pulpety :) 

około drugiej w nocy byłyśmy już naprawdę zmęczone, ale szczęśliwe że jesteśmy razem

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz