poniedziałek, 29 lipca 2013

Pożary objęły południową część wyspy Rodos

Czarny scenariusz niestety wciąż się powtarza. W tym roku ponownie wybuchł pożar na Rodos. Jego żródło stanowiło Istrios. Następnie zaczął obejmować południową część zalesionych obszarów wyspy. W trakcie kilku dni ogień rozprzestrzenił się i dotarł pod miejscowości Vati, Gennadi i Lachania. Jak informują miejscowe władze, pożar nie zagraża domostwom. Jednak walka z żywiołem wciąż trwa. Kilka samolotów nabiera wodę morską, a następnie próbuje ugasić płomienie. Zastępca szefa Państwowej Straży Pożarnej w Grecji, Vassilis Papageorgiou, przyleciał na Rodos w sobotę po południu. Służby mundurowe zostały postawione w stan gotowości i zaangażowane w gaszenie pożaru. Rodos otrzymało również pomoc z Salonik oraz innych części Grecji. Miejmy nadzieję, że żywioł zostanie szybko opanowany, a szkody wywołane pożarem zostaną ograniczone do minimum. 

widok na pożar z miejscowości Kiotari

powietrze przepełniło się dymem

dnia 28 lipca samoloty pobierały wodę morską, aby ugasić pożar, od wczesnych godzin porannych

walka z żywiołem trwała cały dzień i niestety nie została zakończona

Pożary w Grecji wybuchają co roku, szczególnie w okresie letnim. Wysuszona roślinność śródziemnomorska bardzo szybko zajmuje się ogniem. A ten rozprzestrzenia się w zawrotnym tempie poprzez nieustający wiatr Meltemi. Osobiście po raz drugi jestem świadkiem pożaru na Rodos. Pierwszy raz doświadczyłam go w 2008 roku. Żywioł zniszczył wówczas 1500 hektarów lasów sosnowych i cyprysowych. Pożar został wywołany przez mieszkańca Laermy, który nie zachował ostrożności przy paleniu suchych liści. Przez pewien czas rozprzestrzeniające się płomienie zagrażały mieszkańcom wiosek Agios, Lardos i Laerma. Sama mieszkałam wówczas w Lardos i nigdy nie zapomnę przerażenia lokalnej ludności. Pożar został ugaszony w ciągu kilkunastu dni, uczestniczyło w nim ponad 500 strażaków. Poniżej zdjęcia żywiołu, które wykonałam w 2008 roku z dachu domu, w którym wówczas przebywałam.

pożar w 2008 roku - zdjęcia robione w miejscowości Lardos




5 komentarzy:

  1. Zdjecia z 2008 sa przerazajace... Widac ze plominie byly na prawde blisko wioski.
    Na Cyprze rowniez czesto zdarzaja sie pozary w lasach, u nas do ich gaszenia wykorzystywane sa helikoptery.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ech, a wszystko to pewnie przez działania człowieka.Przykre

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzisiaj, około tydzień po pożarze, przejeżdżaliśmy przez tereny objęte pożarem - przygnębiający widok. /MIK

    OdpowiedzUsuń
  4. Niestety, przeważnie wina leży po stronie człowieka. W tym roku pożar wybuchł z powodu nierozważnego grillowana :/ widok po wielkiej fali ognia faktycznie jest przygnębiający... miejmy nadzieję, że sytuacja już się nie powtórzy

    OdpowiedzUsuń